na słonecznej pajęczynie
kwiaty zbieram
przestrzeń jest pełna ciepła
a moje ręce ociekają rozkoszą
chybotliwy ruch nitek
usypia moje ciało
będę spać
kiedy zapadną ciemności
zakapturzony drapieżnik
przyjdzie zebrać swój łup
jest przecież wysłannikiem
drugiej strony rzeczywistości
odwrócona od trudów drżącą
wyobraźnią
w pełni snu umrę
ze słomianym sercem wpiętym w duszę
z niedokończoną rozmową
na skórze
|