tam daleko
góry białe od mrozu
kosmos przeogromny
zabójczo promieniujący
w ciemnościach
ja tu
na polanie
w ciepłych strugach słońca
pod kołderką z chmur
wśród mchów i kwiatów
blisko źródła
szukam tego co sprzyja
nasiąkam możliwością życia
jego nieprawdopodobną
przemijającą
koniecznością
bezradnością wybuchów i powrotów
usilnym odbijaniem się od
granic
własnego lustra
to wszystko jest jak przepotężny las
splatań odbić interferencji
potrzebuję pamiętać
że nie ma brzydkich drzew
ani nic nie jest samo
wspaniałość i ból są niepodzielnym
i wspólnym owocem
|