wstecz strona główna

 




już nie potrafię
rozjarzyć skóry
kolorem tła
chodzę po mozaikach barw
utrwalony w czerwieni

każda nocą
szkarłatnymi łzami płaczę
za utraconą zmiennością
z lękiem rozglądam się
za drapieżnikiem
którego moja czerwień tak głośno
przyzywa

czas
litościwie płowieje mój szkarłat
tylko w snach
wśród kamienia kamień
wśród płomieni płomień
śmieję się radośnie